Z losami narodu wiążą się losy jego dzieci. Tak też było z historią Dzieci Tułaczych – polskich sierot, które na skutek carskich zesłań ich rodziców i sowieckich deportacji, błąkały się głodne i chore po bezkresach Syberii, mówiła podczas swojego wykładu dr Małgorzata Dziewięcka. Byli to „ludzie mali – dojrzali cierpieniem”. Głód, rygor, sadyzm, ciężka praca, zakaz języka polskiego i wiary, przymusowa sowietyzacja! Winni jesteśmy wdzięczność i pamięć tym, którzy przygarnęli tysiące polskich sierot!
Japoński Czerwony Krzyż, Iran, Indie, Syria, Liban, Palestyna, Nowa Zelandia, Meksyk, Afryka: Kenia, Tanzania, Zambia, Rodezja, RPA – wiele było pomocy: ośrodków, sierocińców, opieki medycznej i szkolnej. Isfahan w Iranie – „miasto polskich dzieci”- schronienie znalazło tu kilka tysięcy sierot ; Afryka – 4000 dzieci – Nairobi nazwano polską stolicą Afryki; Nowa Zelandia – 800; Meksyk – ranczo Santa Rosa 800 dzieci i to – małe miasteczko w Indiach, z sześćdziesięcioma domami i powiewającą w centralnym miejscu biało-czerwoną flagą, które zyskało miano „Małej Polski” i było utrzymywane na własny koszt przez „Dobrego maharadżę. Dzieci (a było ich około sześciuset), wycieńczone długą podróżą ciężarówkami, maharadża witał osobiście i prosił, by nie czuły się sierotami i nazywały go po prostu ojcem.
Polskie losy – cierpienie, głód, prześladowanie a nawet śmierć – wszystko to dla Niej – Polski Wolnej i Sprawiedliwej…